Znacie taki typ człowieka "wkurzający Sherlock"? Jeśli znacie, to współczuję, jeśli nie znacie, to uwierzcie mi, że Wasze życie jest łatwe. Tak, wkurzający Sherlock to właśnie ja. No cześć.
Kim jest ten typ? Ano przede wszystkim jest to typ drążący. Taki, co to za cholerę nie odpuści. Będzie skubaniec drążył, drążył, aż wydrąży. Będzie łapał za słówka, czepiał się szczegółów, zadawał miliony niewygodnych pytań w najmniej odpowiednich momentach. A potem, w swojej sherloczej głowie doda sobie 2+2. I wyjdzie mu 6, ale jaki będzie dumny! Jaki wkurzający! Jaki "ha! Wiedziałem!"
A teraz sobie jeszcze dodatkowo wyobraźcie, że ten właśnie wkurzający Sherlock jest w ciąży. Wówczas do powyższego można dodać jeszcze ataki histerii, płaczu, fochy, sceny w domu i w miejscach publicznych. I mogłoby się wydawać, że na ten właśnie przypadek jest sposób. Trzeba mu szybko dać cukru. W dowolnej postaci. Widzisz już co się święci, więc biegniesz w te pędy po pączka, muffinkę, tiramisu, cokolwiek. Ale tylko przy odrobinie szczęścia się uspokoi, bo jeśli to nie jest akurat Twój szczęśliwy dzień, to wykryje podstępny plan utuczenia w celach bliżej nieokreślonych.
I teraz spróbujcie temu typowi zorganizować imprezę niespodziankę. Gwarantowane są zszargane nerwy, bonusowe siwe włosy, nocne koszmary senne, a na koniec konieczność odbycia terapii. I to czem prędzej.
I tak oto, w minioną sobotę kilku śmiałków dzielnie próbowało zrobić dla mnie i Hanki niespodziankę. Baby Shower. Bo nigdy nie miałam takiej niespodzianki. Ale już przynajmniej wiem, dlaczego ;) Tak strasznie się starali, tak strasznie chcieli utrzymać wszystko w tajemnicy... a ja im tak psułam. Byłam tak wkurzająca, że szczerze się dziwię, że mi tych dmuchanych literek nie wepchnęli do gardła, czy gdzie tam się jeszcze da.
No, ale czasem natury nie oszukasz! Bo kiedy widzisz swojego mężczyznę, który liczy w szafce szklanki, kiedy koleżanka na dwa dni przed imprezą mówi na pożegnanie "no to może jeszcze kiedyś się zdzwonimy", kiedy siedzisz z przyjaciółką na kanapie i ona dostaje nagle wiadomość i niemal chowa telefon pod koc, żeby ją odczytać... wtedy wiesz przecież, że coś się dzieje. I wtedy właśnie zaczynają się niewygodne pytania. "A kto tam do Ciebie tak pisze?" "A co robimy w sobotę?" "A o czym rozmawiasz z moją siostrą?" Wkurzający Sherlock szuka sensacji. Najlepiej wyszli na tym ci, którzy w ogóle ze mną nie gadali ostatnimi czasy, chociaż muszę przyznać, że i oni byli podejrzani :P
Koniec końców, wyszło wszystko cudownie. Prześliczne dekoracje, super jedzenie, ale najważniejsze było cudowne towarzystwo. Bardzo, bardzo Wam wszystkim dziękuję! Jesteście najlepsi :* I Hanka też to wie!
Niechaj to zdjęcie będzie dowodem... ;)
Masz wspaniałe poczucie humoru, Sherlocku :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię czytać <3
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie Ciebie i Hanię <3