W sobotę rano rzuciłam się na porządki. Wszyscy normalni ludzie załatwili te sprawy przed Wielkanocą, ale jako że miałam lenia giganta, to palcem nie kiwnęłam. To mam za swoje! Kiedy upierałam się na wszystko w bieli, nie do końca chyba zdawałam sobie sprawę z tego co robię... Eh, już wiem. Kurzy się to to, brudzi i w konsekwencji robi szare. Białe zasłonki jak magnes przyciągają kłaki z czarnego kota, białe drzwi zbierają pobliski kurz. Myślałam, że białe szafki w kuchni są nawet czyste, aż przypadkowo dotknęłam mokrą ręką. I nie, nie są.
A Okna... rany ile ja mam okien! Okazało się, że zdecydowanie za dużo. A wszystkie tak brudne, że spokojnie i bezpiecznie mogłabym oglądać przez nie marcowe zaćmienie słońca. Już, już brałam się do mycia... ale zimno i goście się zapowiedzieli, cóż było robić? Ogarnęłam sytuację dość pobieżnie, porobiłam zdjęcia, że niby ładnie i czekam na kanapie na lepsze czasy :P
Może gdybym ganiała codziennie ze ścierką i odkurzaczem... no, ale jak zgadujecie nie biegam.
Macie może jakieś magiczne sposoby? Ale tylko te naprawdę magiczne mnie interesują! ;)
Trochę też poszalałam w kuchni. Przez pół dnia miałam tak zwaną "wolną chatę" więc mogłam sobie przy akompaniamencie ulubionego koncertu S&M postać legalnie przy garach. Problem z tymi moimi kulinariami jest taki, że owszem podczas przygotowań mogę nacykać fotek jak szalona, ale w ostatniej fazie, kiedy wszystko już dochodzi w piekarniku i w garach, to mi się zaczyna palić grunt pod stopami i nie ma czasu robić zdjęć! A potem stygnie, rodzina się drze od stołu... No i tak.
Wczoraj zrobiłam piersi kurczaka z pieczonymi koktajlowymi pomidorkami, na puree z zielonego groszku, podawane z tagliatelle marchewkowym. Zdjęcia całości oczywiście nie mam!
A na deser ciasto jogurtowe z zeszłoroczną konfiturą z czarnej porzeczki. Wyszło nawet nieźle, a nie spodziewałam się raczej sukcesów. Miło się sama zaskoczyłam :)
Miłego i mam nadzieję ciepłego tygodnia :)
Magda
Kochana kokietujesz tym brudem ;))) fotki pokazują całą prawdę :)) Czyściutko, schludnie i ślicznie :)
OdpowiedzUsuńAleż pyszności pokazałaś, aż ślinka leci :))
Pozdrawiam cieplutko, Agness:)
Zdjęcia nie pokazują całej prawdy! Ale to tylko potwierdza moje zdolności robienia dobrze wyglądających prowizorek ;)
UsuńTak czy inaczej dzięki kochana!
Kochana na białe meble i sprzęty tylko mleczko do czyszczenia, i ja też nie biegam dziennie ze ścierą . Wiadomo że jakieś naczynia , odkurzanie i takie tam powierzchowne to dziennie trzeba , ale do białości szorowanie to tylko raz na jakis czas, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAno masz całkowitą rację, żadne tam magiczne sposoby, tylko mleczko do czyszczenia, ściera w dłoń i trzeba jechać ;)
UsuńO jestem ciekawa tych nowych projektów. :) A pokój na zdjęciach prezentuje się bardzo ładnie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Iza
Aż sama ich jestem ciekawa ;) tyle, że większość pracy musi odbyć się na zewnątrz, a dziś to normalnie zdmuchuje człowieka z balkonu!
UsuńA gdzie te brudne? ...bo ja nic nie widzę :)))
OdpowiedzUsuńCiekawe to tam wymyśliłaś?
Pozdrawiam serdecznie :)
Marta
Bo z daleka nie widać, poza tym przezornie nie fotografuję tych najgorszych zakamarków ;)
UsuńPocieszę Cię tylko, że na ciemnych meblach widac jeszcze bardziej:-) Mam jedne i drugie i zdecydowanie wolę białe bo są po prostu łatwiejsze w utrzymaniu:-) A kucharka z Ciebie znakomita, tagiatelle też robiłas sama??? yammmi:-)
OdpowiedzUsuńUh, całe szczęście, że ja mam tylko białe meble! Faktycznie na ciemnych ponoć bardzo widać wszystkie "niedoskonałości" ;)
UsuńTagliatelle robiłam sama, obieraczką prosto z marchewki - naprawdę polecam, fantastyczny odpowiednik makaronu!
...ja tu brudu nie widzę! Jest czysto, schludnie i przytulnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam - http://bialymalydomek.blogspot.com/
No i kolejna nie wierzy! ;) Muszę chyba zrobić kilka zbliżeń następnym razem!
UsuńJakie pyszności. Ależ robisz smaka. I cudowne zdjęcia jedzeniowe ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję dziękuję! :) staram się ćwiczyć na każdym potencjalnym obiedzie te fotografie jedzeniowe :)
UsuńBałaganu nie widać w ogóle! Przynajmniej na zdjęciach.. :) W każdym razie Twoje kulinarne osiągnięcia wprawiają mój żołądek w ataki głodu - wszystko wygląda mega apetycznie! A przepis na ciasto chętnie bym wykorzystała..;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! :)
To było ciasto jogurtowe - kubeczkowe! Pierwszy raz robiłam takie wariacje, że wszystko się odmierza kubeczkiem po jogurcie.. Ale sprytne! Nie trzeba się bawić z wagą kuchenną w 134g . masła, 27 g. cukru itd. ;)
Usuńmagicznych sposobów nie ma:) za to jest Twoje piękne wnętrze i apetyczne żarełko:P
OdpowiedzUsuńMagiczne sposoby bankowo są! Jeszcze ich po prostu nie odkryłyśmy ... ;)
UsuńDzięki Marta!
Pozdrawiam :)
To samo myślałam dzisiaj o moich oknach...jest ich za dużo..:) i za szybko się budzą:) ładne wnętrze..Buziaki!
OdpowiedzUsuńEh, bo to zawsze tak, że dużo okien, dużo okien to będzie dużo światła... i dużo do mycia! I firan do prania dużo też ;)
UsuńJa tu nigdzie kurzu nie widzę, to chyba taki niewidzialny?:)Jeedzonko pychotka, smaka narobiłaś:)
OdpowiedzUsuń