Poznajcie Janusza i Halinę. Po ciężko przepracowanym roku, ta urocza para wyrusza na wakacje. Nie byle jakie wakacje! Wakacje "olinkluziw" i to w Grecji! Janusz to brzuchaty jegomość z wąsem, urodzony orator, dyrektor. Halina to oczywiście żona Janusza, cycata niewiasta odziana w panterkę, najpewniej urzędniczka.
Janusza i Halinę rozpoznasz już na lotnisku. Tak, to waśnie będzie ten, który niepostrzeżenie wciśnie się na początek kolejki do odprawy. Janusz pouczy celnika, jak mają się obchodzić z jego walizką (bo Marianowi kiedyś popsuli!). Później uprze się, że on nie zdejmie paska od spodni i zegarka, żeby przejść przez bramkę, a rozczarowana Halina będzie musiała pożegnać się z ulubionym pilniczkiem i kanapkami na drogę dla Janusza. I tak oto, po pierwszych przeciwnościach losu Janusz wkracza do raju - strefy wolnocłowej! Nie wie Janusz za co się łapać, tyle tych butelek.. Niby mają te olinkluziw, ale kto ich tam Greków wie, lepiej dmuchać na zimne! A i dla szwagra Mariana można by tak flaszeczkę.
Uzbrojony w arterię butelek Janusz wsiada na pokład samolotu. Halina jakby trochę onieśmielona, ale Janusz stary wyjadacz wszystko wie. Ostentacyjnie narzeka, że ten samolot jest jakiś mały i on nie będzie siedział od brzega! Teraz Janusz czeka na darmową kanapkę, bo kolega Henryk kiedyś mu powiedział, że dają. I tu zdziwko "Halina kanapki po 10 zeta! Widziałaś ty Halina? 10 zeta za bułkę z serem!" Po pełnym emocji starcie Janusz zapada w chrapotliwy sen. Zbiera siły, żeby móc poklaskać przy lądowaniu. Halina robi zdjęcia przez okno.
W hotelu Janusz i Halina trafiają na pierwszą przeszkodę, nieoczekiwanie ktoś odzywa się do nich w jakimś dziwnym języku. Po chwili konsternacji i wymianie zaniepokojonych spojrzeń Janusz postanawia uratować sytuację i odpowiada po polsku. Mówi głośno i wyraźnie, literuje i sylabizuje. Teraz to już ten gamoń musi zrozumieć! Wieczorem, wypachniony Janusz udaje się na swoją pierwszą kolację olinkluziw. Nakłada na kilka talerzy wszystko co tylko znajdzie (Halina nakładaj! Zapłacone jest!) po czym stwierdza, że nie ma tu nic do jedzenia! Halina załapuje się na komplement o swoich schaboszczkach z kapustką. Janusz i Halina udają się do baru. Jeszcze do późnych godzin nocnych, hotelowi goście będą mogli cieszyć uszy rubasznym śmiechem Janusza.
Następnego dnia rano, sprawa jest w rękach Haliny. Grażyna jej powiedziała, że trzeba sobie zajmować leżaki na plaży. O godzinie 7:00 Halina wyrusza i układa na leżakach ręczniki, trochę się obawia, ale tak trzeba. Po śniadaniu Halina ma drugie ważne zadanie, musi nasmarować brzuchacz Janusza kremem z filtrem. Janusz się opiera, głośno podkreślając, że nie jest babą. Wyjmują krzyżówki i plażują. Woda zimna, tylko 24 stopnie (w Chałupach to była cieplejsza woda, co nie Halina?). Wieczorem oczywiście spalony Janusz jest czerwony jak burak. Postanawia schłodzić się basenie ignorując zakaz i fakt, że akurat chlorują wodę (Nie będą mi tu mówić co mam robić Halina! Zapłacone? Zapłacone!). I tak Januszowi i Halinie mijają wakacje olinkiziw w Grecji :)
I mi też minęły :) Powyższe to oczywiście żarcik i mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam. Janusze i Haliny były obecne na uroczym Korfu, na którym spędziliśmy ostatni tydzień. Muszę przyznać, że porządnie się poleniłam, poopalałam, pomoczyłam w tej zimnej (24-stopniowej!) wodzie i objadłam sałatki greckiej za wszystkie czasy!
Wyspa jest naprawdę piękna, zielona i górzysta. Kąpiąc się morzu ma się widok na góry! To prawie tak, jakby się spełniało moje marzenie i morze było w Bieszczadach :D
Wypożyczenie rowerów nie okazało się najszczęśliwszym pomysłem... umarłam szybciej niż wsiadłam na rower. Nieumiejętność korzystania z przerzutek nie pomagała mi... ;) Ale widoki były piękne!
Przypadkowo natrafiliśmy na plażę nudystów... głupio było robić fotki ;)
Wypożyczenie rowerów nie okazało się najszczęśliwszym pomysłem... umarłam szybciej niż wsiadłam na rower. Nieumiejętność korzystania z przerzutek nie pomagała mi... ;) Ale widoki były piękne!
Przypadkowo natrafiliśmy na plażę nudystów... głupio było robić fotki ;)
Tymczasem jedziemy odpoczywać dalej, teraz już w Polsce :)
Buziaki!
Magda
Buziaki!
Magda
Hahahahahahaha no jesteś genialna! Pięknie to opowiedziałaś! :D Fajnie, że mimo Halin i Januszów, wakacje się Wam udały. Mam nadzieję, że nigdy nie będę taką "Haliną". ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpiękne widoki :)
OdpowiedzUsuńTez bylam przed momentem tydzien w Grecji i tez moglabym napisac Januszowy post:D
OdpowiedzUsuńMilej reszty wakacji!
Dzień dobry!
OdpowiedzUsuń:) Teraz to zabrzmi głupio, ale moja mama ma na imię Halina. Wiem, wiem nie o to chodzi, ale
mi i tak się gęba śmieje.
Pozdrawiam, (a dlaczego nie robiliście zdjęć na plaży nudystów :P )
K.
Takich Halin i Januszów to wszędzie można spotkać ;)
OdpowiedzUsuńByłam jakiś czas temu na Korfu, wypożyczyliśmy skutery i zwiedziliśmy prawie całą wyspę.
Piękne widoki, dobre jedzenie, ... i zużyty papier toaletowy do woreczka :)))
Pozdrowionka :)
Dobry ten żar:) Uśmiałam się:):) Wbrew pozorom imię Halina robi furorę w niektórych państwach, np. w Niemczech:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak w raju po prostu:)
OdpowiedzUsuńuściski ślę:)
Jakie to prawdziwe! Hihi :)
OdpowiedzUsuńDobrze zimą się czyta wspomnienia z cieplutkiego lata :)