wtorek, 4 kwietnia 2017

Jak to jest spać w katalogu Ikea?

Szafa. Łóżko. Łóżeczko. Półka. Ramki. Żyrandol.
Kołdra. Poduszka. Prześcieradło. Zasłony. Organizery w szufladach.
Pierdoły. Dużo pierdół. 

Mogłabym napisać, że nie wiem jak to się stało, ale coś mi jednak świta... Może chodzi o hot-dogi za zeta, może o ciastka cynamonowe, a może jednak o coś innego? 



Kiedy mówisz komuś "jadę w sobotę do Ikea" to zazwyczaj nikt nie odpowiada "a weź się kurde, Ikea jest do bani". Wręcz przeciwnie, w oczach rozmówcy pojawia się wówczas pragnienie. Bo Ikea kreuje pragnienia i potrzeby. Wchodząc do Ikea po komodę nie wiesz jeszcze, że potrzebujesz kolorowych słomek, serwetek z konikiem na biegunach, strunowych torebek czy waniliowej świeczki. Ale już wiesz, że przecież bez nich nie wyjdziesz. I nie mogę tu powiedzieć, że pragnienie to dotyczy tylko i wyłącznie jednej, wiadomej płci, bo zdarzają się wyjątki, ale jednak dość rzadko. 

No bo jacy są faceci w Ikea? Ano jest kilka typów:

Pan Cichy Cierpiętnik - z miną młodego Wertera cierpliwie przemierza ikeowe alejki. Ziewając opiera się o wózek, w ciszy przewraca oczami. Widać, że gdyby mógł, to by zwiał i jeszcze sobie soczyście zaklął, ale woli cierpieć w milczeniu. Na pytanie "Kochanie, wziąć niebieskie czy zielone?" odpowiada zazwyczaj "..." No właśnie, nic nie odpowiada.

Pan Krypto Fan - on wcale nie chciał tu przyjeżdżać. To nie był jego pomysł. Nie, nie. To w ogóle nie jest w jego stylu, jakieś to takie niemęskie i nudne, ale kiedy nikt nie widzi... otwiera sobie szufladki w komodach, potajemnie ogląda garnki i potrafi się zgubić w dziale Dekoracje. Na pytanie "Kochanie, wziąć niebieskie czy zielone?" odpowiada zazwyczaj "Ja się nie znam, mi tam nie zależy, to babskie sprawy są... Weź zielone."

Pan Zaangażowany Dekorator - do sklepu wkracza uzbrojony w miarkę, zeszyt, ołówek i czołówkę. Mierzy, liczy dopytuje, biega dookoła wózka i wrzuca co popadnie. No i tylko on się zna. Na pytanie "Kochanie, wziąć niebieskie czy zielone?" odpowiada zazwyczaj "I to i to."

Pan Jęcząca Maruda - już na wejściu widać, że to skazaniec. Od drzwi chce mu się pić, chce mu się siku, chce mu się do domu, chce mu się hot-doga, keczup mu za słony. Kolejki są za duże, ludzie są beznadziejni i też za duzi, wózek mu krzywo jedzie, kasjerka to ślamazara i w ogóle nic tu nie ma. Mebli nie ma. Żadnych. Na pytanie "Kochanie, wziąć niebieskie czy zielone?" odpowiada zazwyczaj "Chce mi się siku, chce mi się pić ... itd"

Pan MamNaWszystkoWywalone (zwany też Panem Tragarzem lub Panem Whatever) - najczęściej ze smartfonem w ręku. Nie wpierdziela się w decyzje o wyborze koloru serwetek, bo mam wywalone. Poza tym nie odróżnia pomarańczowego od różowego, a śliwka to owoc. Wie, że on ma nosić i nic więcej się od niego nie wymaga. W sumie mogłoby go tam nie być, ale i tak whatever. Na pytanie "Kochanie, wziąć niebieskie czy zielone?" odpowiada zazwyczaj "Tak."

Pan Zastraszony - biedak. Ma przystawiony do pleców niewidzialny karabin. Obiadu nie dostanie, na piwo nie wyjdzie, z dzieckiem będzie musiał zostać czy do teściowej na imieniny iść. Na pytanie "Kochanie, wziąć niebieskie czy zielone?" odpowiada zazwyczaj "Niebieskie. Bowiem doskonale podkreślą kolor Twych oczu Kochanie, idealnie wkomponują się w naszą kuchnię, spodobają się Twojej mamie. Poza tym niebieski jest uniwersalny, wycisza, a Ty lubisz Kochanie niebieski. Dobrze powiedziałem? Mogę już iść?"

Pan Janusz - "Grażyna! Bierz ołówków w kieszeń i wychodzim!"

Pan Normalny - gatunek bardzo rzadki, na wyginięciu wręcz. Wraz z przekroczeniem progu sklepu Pan Normalny pozostaje ... normalny. Pozbawiony cech powyższych typów. Na pytanie "Kochanie, wziąć niebieskie czy zielone?" odpowiada zazwyczaj... z sensem.  


A tak na serio, dlaczego Ikea? Bo jest prosto, tanio, uniwersalnie i lekko. Bo nam pasuje. Bo meblościanki i ciężkie, klockowate meble jakoś nie do końca są dla nas. Wiem, że to sieciówka, że żadne tam dizajnerskie wypasy. Gdybym miała takie możliwości, to jasne, że kupowałbym to, co bardziej oryginalne, niepowtarzalne, handmade i w ogóle, ale że nie mam, to śpimy w katalogu Ikea.

W katalogu Ikea fajnie jest spać.

3 komentarze:

  1. Uśmiałam się :-) Mnie się chyba trafił ten Whatever haha Dzięki za przyjemną gimnastykę buzi i brzucha z rana! Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Whatever to chyba jeden z mniej groźnych typów :D Bo z takim marudą to już przekichane ;)

      Buziaki! :*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń