środa, 25 maja 2016

Z cyklu: "YOU DO IT WRONG" - pesto z czosnku niedźwiedziego i perfumy z bzu

Zrobiłam pesto z czosnku niedźwiedziego. I z tym pesto był problem. Problem był taki, że pierwszy raz w kulinarnej historii nowoczesnej, pesto komuś nie wyszło. Gdybyś ktoś chciał przeprowadzić ze mną szczegółowy wywiad i zapytać: "Pani Magdaleno, na miły Bóg, jak Pani tego dokonała?! Czy możemy zrobić Pani zdjęcie?!" lub po prostu: "... ale jak to?" - zapraszam. 

Wbrew powszechnym przekonaniom, czosnek niedźwiedzi to nie jest taki większy (bo niedźwiedź jest taki większy), zwykły czosnek. To aromatyczna roślina podobna troszkę do konwalii (co jak się dziś okazało, niektórym panom nadal niewiele pomogłoby w rozpoznaniu), której liście można konsumować. Konsumować mogą wszyscy, poza mną, ponieważ ja to spierdzieliłam. 
 
Istnieje jeszcze teoria spiskowa, mówiąca że czosnek ten zemścił się na mnie, ponieważ zerwany został troszeczkę nielegalnie, tuż obok wielkiej tablicy z napisem "Rezerwat". I ja w tę teorię wierzę.

Pozwolę sobie również zdefiniować pesto, jako zblenderowaną papkę dodawaną do makaronu. 

Pewna mądra gospodyni, rzuciwszy okiem na moje plony w siacie z biedry i usłyszawszy moje ambitne zamiary powiedziała: "Nie zblenderujesz, nie ma opcji. Maszynką do mięsa trzeba."
Maszynki nie mam. Poza tym ja nie zblenderuje?! Ja?! Pfff...
I nie zblenderowałam. 
Czosnkogluty w oliwie, z orzeszkami i makaronem penne polecają się na obiad. Mniamu mniam. A tak dobrze się zapowiadało...





TADAAAM!


Zrobiłam też perfumy z bzu. I z tymi perfumami był problem. Problem był taki, że słoik był po ogórkach. Kiszonych. A tak dobrze się zapowiadało... Glicerynę nawet kupiłam, filmików się na oglądałam, już widziałam jak wręczam babci na Święta flakonik... No tylko te ogórki, a tak to spoko. 





A poza tym, to u mnie wszystko w porządku ;) 

Buziaki,
Magda



6 komentarzy:

  1. E tam! Moja koleżanka zrobiła kiedyś kisiel... na mleku ;-))) To dopiero jest wyczyn! ;-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D oj tam, oj tam, kisiel czy budyń, co za różnica! ;)

      Usuń
  2. Ja się wpraszam na ten makaron:):):):)
    Perfumy z bzu-pomysł rewelacyjny:)
    Pięknego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perfumy byłyby fajne... gdyby nie ogorkowo-czosnkowy aromat słoiczka :D

      Tobie też pięknego weekendu :)

      Usuń
  3. Ha, no piękna historia! :D A czosnek zerwałaś nawet podwójnie nielegalnie, bo jest w Polsce rośliną częściowo chronioną. ;) Teoretycznie więc nie wolno go ruszać, a kupować można tylko od tych, którzy mają na to zezwolenia. Podobno. ;) Wierzę więc, że to trochę zemsta tego niedźwiedzia... :D Za to perfumy z lilaka brzmią super! :) Pozdrawiam, Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojć... to ja może powinnam usunąć ten wpis ;) jakby mnie dlugo na blogu nie bylo, to znaczy, ze sie dowiedzieli i mnie dopadli :D

      Usuń