Wszystko to odbywa się ku zgrozie mojej mamy, która jest pasjonatką roślinności wszelakiej. Pielęgnuje sobie ogródek całą wiosnę i lato, a zimą tylko wzdycha do okna i obija się o ściany z nudów. W domu w sumie też ma pełno kwiatów. Kwitną jak szalone, rozrastają się no i generalnie żyją . Kilka moich niedobitków również przebywa u mamy. Są na turnusie rehabilitacyjnym w sanatorium. I tam oczywiście skubańce kwitną (co być może determinowane jest przez regularne dostawy wody, a nie czystą złośliwość).
Do rzeczy. Od jakiegoś czasu nurtuje mnie kwestia sztucznych kwiatów w domu. Zastanawiam się, czy to fajne czy nie fajne. W życiu do czynienia mam z dwoma podejściami. Z jednej strony właśnie moja mama, która twierdzi, że sztuczne kwiaty owszem, bardzo fajne i praktyczne... ale tylko na cmentarzu. Z drugiej strony przyjaciółka, która z tych sztucznych kwiatów wyczarowuje takie bukiety, że naprawdę wyglądają jak żywe! Mówiąc sztuczne kwiaty nie mam tu oczywiście na myśli plastikowego drzewka bonsai czy sztucznej paprotki, tylko takie niby kwitnące.
Rozumiem oba powyższe podejścia i zasadniczo stoję gdzieś po środku. Nie należę do tych, co biegają co 3 dni do kwiaciarni po świeże kwiaty cięte (szczególnie, że te są u mnie notoryczne pożerane przez kota!) a i z tą hodowlą u mnie licho. Z drugiej strony wiem, że te sztuczne są sztuczne i to jakoś tak... dziwnie, ale jest co w wazonach trzymać.
Kilka swoich propozycji ma też Ikea.
No i co na ten temat myślicie?
Podobnie jak Ty nie mam ręki do kwiatów. Kiedys miałam tylko kaktusy, które jak wiadomo bardzo wymagające nie są. Ale odkąd mamy własne mieszkanie jakos nie wyobrażam go sobie bez kwiatów (i kaktusów), więc staram się regularnie je podlewać. Co do sztucznych - ok, ale zależy jakie. Niektóre są strasznie kiczowate - lubię pojedyńcze sztuczne- tak jak na ostatnich fotkach:) super!!
OdpowiedzUsuńTak się właśnie zastanawiam czy do tych żywych kwiatów to trzeba mieć rękę czy głowę, bo ja zwyczajnie o nich zapominam, ale też nie wyobrażam sobie żebym mogła nie mieć ich wcale! Muszę przejrzeć w pobliskim sklepie kaktusy ;)
UsuńJeśli ktoś chce przystroić jakiś nieatrakcyjny kąt mega bukietem sztucznych kwiatów (które jeśli są fajnie zrobione, wyglądają bardzo realistycznie) to ja nie mam nic przeciwko, a nawet jestem za! :)
OdpowiedzUsuńChociaż generalnie wolę żywe bo pachną! Też nie jestem ogrodnikiem z powołania, ale bardzo lubię od czasu do czasu kupić sobie (a jeszcze lepiej dostać od męża) bukiet świeżuteńkich tulipanów
O tak, bukiet świeżych pachnących kwiatów nie ma sobie równych (szczególnie od mężczyzny :))
UsuńIkea ma sztuczne kwiaty bardzo realistycznie zrobione. Jestem za ale w malutkiej ilości.Sama mam sztuczne trawki z ikea w łazience bo nie ma tam okna, a trochę zieleni ją ożywia.
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja również mam w łazience te trawki z Ikea, które kot regularnie podgryza sprawdzając czy na pewno nic się nie zmieniło i czy dalej są sztuczne ;)
UsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńJa osobiście jestem ogrodnikiem z zamiłowania. Odziedziczyłam to po mojej Mamie, która też jest pasjonatką. Hodujemy rośliny zarówno w ogrodzie jak i w mieszkaniach. Chyba idzie nam nie najgorzej :)
Osobiście wolę żywe, wręcz nie wyobrażam sobie życia bez "zieleni" - mój balkon kiedyś się oderwie od budynku, tak go zasadziłam.
Są jednak miejsca w mieszkaniu, gdzie "żywe" nie urośnie - np. moja łazienka nie ma okna. Podobnie aneks kuchenny - i tam "hoduję" sztuczne" - ale trzeba dotknąć żeby uwierzyć że to sztuczne :) - W łazience mam Amarylisa w całej okazałości z cebulą, w doniczce - dosłownie jak żywy, a w kuchni trzykrotkę. Co jakiś czas "wypiorę" i jak nowe :)
Zatem wszystko zależy od predyspozycji miejsca i wykonania "rośliny"
Ostatnio "za grosz" kupiłam róże cięte, tak dopracowane że aż odruchowo wąchałam czy nie pachną :) Później mi było głupio, bo się ludzie gapili jak na wariatkę...
pozdrawiam,
K.
Powiem szczerze, że zazdroszczę zamiłowanym ogrodnikom tej pasji. Mam wrażenie, że to może uspakajać i wyciszać, a jednocześnie wyznacza taki zgodny z naturą tryb funkcjonowania zależny od pór roku. Ja niestety nie mam cierpliwości :/ Nie znoszę czekać, także jak wiem, że z zasadzonej cebuli dopiero za miesiąc wyrośnie mi tulipan to wolę pójść kupić "gotowy" ;)
UsuńZgadzam się z Kasią...Też jestem fanką żywych..ale jeśli kwiat sztuczny trudno odróżnić od prawdziwego to dlaczego nie.... Byle nie za dużo plastiku w mieszkaniu :) Pozdrawiam Kasia at home
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację, trzeba zachować zdrowy umiar i nie przesadzić z plastikami :)
Usuńa jak ja myślę "sztuczny kwiat", to od razu widzę przed oczami jakiś sztuczny (kiczowaty) bukiecik stojący w wazoniku w kiepskiej restauracji. ohyda, ale oczywiście nie pogardziłabym jakimś pojedynczym kwiatem (w miarę realistycznie wyglądającym) w jakimś pięknym wazonie. ale tak, jak wszystkie koleżanki powyżej zdecydowanie stawiam na prawdziwe kwiaty (odpukać - u mnie w domu w tej chwili przeżywają renesans :) wcześniej tak nie było)
OdpowiedzUsuńHehe no właśnie tak też widzi je moja mama, że jak sztuczny to zaraz taki naprawdę kiczowaty. Tymczasem można wybrać coś fajnego :) Zazdroszczę kwiatowego renesansu... może dzięki Waszym komentarzom teraz bardziej będę zwracać na to uwagę i flora mi odżyje w domu :)
UsuńMagda, you are so awsome and the flowers you show so very beautiful.
OdpowiedzUsuńHave a happy time
Elisabeth
Niestety sztuczne kwiaty i reprodukcje obrazów to dwie rzeczy, których nie znoszę. Choć trzeba przyznać, że niektóre wyglądają oszukańczo ślicznie:)
OdpowiedzUsuńTrzeci i czwarty bukiecik- super :)) czy one serio są sztuczne? Takie mogłabym mieć :))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, też mam takie dylematy- chciałabym takie bukieciki porozstawiać po mieszkaniu, ale jeszcze nie trafiłam na takie dobrze zrobione, a na ciągłe zmienianie żywych mogę nie narobic :) Wiem tylko, że doniczkowe sztuczne odpadają na pewno!! Trącą mi chińszczyzną :)
Pozdrawiam i witam w "moim domu" :)
A ósmy bukiet w kolorze jasnej limonki też jest sztuczny? Ten mi się bardzo podoba. Osobiście mam sztuczne dwa hiacynty, na które można "się nabrać" i całkiem dobrze podrobione hortensje. Pozdrawiam i podziwiam :-)
OdpowiedzUsuńMyślę że są kwiaty sztuczne i sztuczne.. :) Jedne są typowo cmentarzowe a inne właśnie takie jak te ukazane we wpisie. Osobiście bardzo lubię sztuczne kwiaty, może nie tworzą w mieszkaniu takiej samej atmosfery jak żywe, ale z pewnością dodają dużo pozytywnego klimatu.
OdpowiedzUsuńJeżeli będziesz szukała w przyszłym roku dekoracji na wielkanoc to sprawdź ten link. Sądzę, że spodobają ci się produkty tam dostepne. Idealnie nadają się na świąteczne dekoracje.
OdpowiedzUsuńHej, a kojarzysz może pudełka na kwiaty od firmy PM-M? Albo masz jakieś ładne do polecenia? Potrzebuję kupić jak najszybciej, a kompletnie się na tym nie znam :/
OdpowiedzUsuńJa osobiście kupuję sztuczne rośliny w dobrych sklepach. Nigdy nie skusiłam się na najtańsze bo obawiam się ze są .... Kupiła kilka razy kwiaty w www.mghome.pl i wiem że tam są ładne kwiaty i tyle :)
OdpowiedzUsuńCześć. Ja ostatnio znużona wymianą kwiatów w wazonach zaczęłam rozglądać się za ich sztucznymi odpowiednikami i przykładowo bardzo spodobały mi się tulipany https://www.pm-m.pl/444-tulipan-galazka. Co sądzicie? Chyba pierwszy raz zdecyduje się na sztuczne kwiaty i zamówię sobie bukiecik na próbę.
OdpowiedzUsuńTrzeba tu po prostu odpowiednio umieć je zaaranżować. Zawsze można też przemieszać sztuczne kwiaty z żywymi i będzie to fajnie wyglądać. Wybierajcie też odpowiednie kwiaty, rośliny do kompozycji. Tu takie miejsca jak https://www.bomm.pl/ idealnie powinny się sprawdzić do zakupów.
OdpowiedzUsuńCzęsto spotykam się z opinią że sztuczne kwiaty szpecą. Myślę że jest to jednak kwestia wykonania. Ja mam trochę sztucznych (bo niestety te prawdziwe mają ze mną ciężki żywot) i trochę żywych (te bardzie odporne na mnie ;) ) Ładnie się ze sobą komponują. Pozdrawiam Kaśka
OdpowiedzUsuń