sobota, 28 marca 2015

O lodówce, która zwiedza świat!

Zazwyczaj, jako pamiątki z podróży przywozimy sobie ... jedzenie. Pamiątki same w sobie smaczne, ale jak się łatwo się domyślić, raczej krótkotrwałe. Od jakiegoś czasu, żeby po naszych wyjazdach pozostało jednak coś więcej nie puste słoiki, przywozimy też magnesy na lodówkę. Czyli zasadniczo pozostajemy dość blisko pierwotnego planu i dalej kręcimy się w okolicach jedzenia :)

Poprosiliśmy też naszych znajomych i rodzinkę, żeby o nas pamiętali kiedy zwiedzają jakieś ciekawe miejsca. No i pamiętają, przywożą, a my dumnie wieszamy na lodówce. Uzbierała nam już się mała kolekcja, a niebawem już sezon wakacyjny, także robimy miejsce!



Mam kilka swoich ulubieńców, np. najnowszy w kolekcji piernik z Torunia, który naprawdę chciałoby się zjeść...




Żółw, którego przywieźliśmy z Sycylii, i który jest weteranem wojennym, w straszliwych bowiem okolicznościach na trochę stracił łapę.. 


Lama z Peru od przyjaciółki i widoczek z Singapuru od  mamci.



Fajnie tak sobie czasami na nie popatrzeć, fajnie też jak bliscy sami z siebie pamiętają i przywożą nam już te magnesy bez przypominania :)


Teraz w końcu nie żałuję niezabudowanej lodówki! A muszę przyznać, że na etapie urządzania kuchni spędzało mi to sen z powiek przez parę nocy. Tylko, że zabudowa lodówki kosztowała tyle co sama lodówka... Jak zawsze ten właśnie argument przychylił szalę. Właściwie nie wygląda to źle :)


Na koniec moje dzisiejsze śniadanko - uczę się robić zdjęcia na jedzeniu, no i nowy obrazek :)

Miłego dnia!




23 komentarze:

  1. To Twój obraz? :) piękny - ten piernik apetyczny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny pomysł ze zbieraniem magnesów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze łatwo przywieźć, a i oko potem miło na czymś zawiesić w kuchni :)

      Usuń
  3. mamy podobne hobby - my zbieramy z Naszych podróży magnesy na lodówkę w postaci otwieraczy do butelek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze to chyba nie jest tak prosto znaleźć, żeby magnes był otwieraczem! Ale przynajmniej pełnią też funkcję użytkową :)

      Usuń
  4. a ja właśnie skończyłam malowac kawałek ściany farbą tablicową i magnetyczną właśnie pod magnesy różnego rodzaju:D niedługo się nią pochwalę. nasza lodówka niestety, ale nie jest magnesowa...

    pozdrawiam
    http://pastelowonabialym.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie pokaż! Ja też planowałam pomalować kawałek ściany (właśnie ten obok lodówki) taką farbą. Jak to jest z tą farbą, czy można ją potem jakoś zmyć?

      Usuń
    2. Ja zrobiłam tą farbą ozdobnik nad tym pomalowanym kawałkiem ściany i mi sie jednak nie spodobal, więc go starłam papierem ściernym. Ale latwo nie bylo:( I dałam aż 14 warstw farby magnetycznej. A pozniej dopiero dwie tablicowej...

      Usuń
  5. Fajna kolekcja Niech sie rozrasta ze hej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe dziękuję! Mam nadzieję, że kilka sami sobie w tym roku przywieziemy :)

      Usuń
  6. Ale śliczny obraz :)
    Też zaczęłam zgłębiać sztukę fotografowania jedzenia, ale nie mam jeszcze takich wyników jak Ty - rogalik wygląda bardzo apetycznie. A magnesy... też zbieramy. Od kilku lat zastanawiamy się co przywozić z wakacji i dopiero w tym roku wpadliśmy na pomysł, że magnesy będą w sam raz. Musimy raz jeszcze odwiedzić miejsca, w których byliśmy wcześniej :) Obecnie magnesy mieszkają na lodówce, ale w przyszłości chcemy mieć na ścianie wielką mapę i magnesami zaznaczymy miejsca, w których byliśmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedzenie jest dobre do ćwiczeń, bo nie ucieka ;)

      Fantastyczny pomysł z tą mapą! Jak już zrealizujesz swój pomysł to koniecznie się pochwal!!

      Usuń
  7. Uwielbiam magnesy z wyjazdów. :) Życzę jak najwięcej podróży.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Uwielbiam podróże, więc mam nadzieję, że życzenie się spełni!

      Usuń
  8. Obraz jest genialny! Naprawdę śliczny :) A pomysł z magnesami świetny - piernik zdecydowanie wygrywa :)
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Raz na 10 porażek wyjdzie coś, co można pokazać światu, ale tylko na chwilę ;)

      Usuń
  9. Też zdarza mi się kupować takie magnesiki - pamiątki, rodzina mojego brata również je kolekcjonuje :) I wszyscy już pamiętają co trzeba przywieźć.. ;) A ostatnio rozważałam, będąc w Toruniu - co kupić czy taki pierniczek magnesowy czy może jednak kamieniczkę toruńską..

    Miło mi poznać Twojego bloga
    Pozdrawiam, Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że wpadłaś do mnie :)

      To zawsze tak miło, jak wszyscy o nas pamiętają będąc w podróży. A magnesów z niektórych miejsc też mamy po dwa, bo to naprawdę ciężko się zdecydować! ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Zbieranie magnesów ma same plusy :) my zbieram tylko te z naszych podróży. Miło jest podejść do lodówki podumać przed nią i przenieść się myślami do pięknych chwil.
    Pozdrawiam,
    Kasia
    Kasmatka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Olśniło mnie! Już wiem skąd u mnie te dodatkowe kilogramy! Po prostu idę do lodówki wieczorem, żeby sobie pooglądać te magnesy... no to siłą rzeczy coś dobrego zawsze z niej wyciągnę ;)

      Usuń
  11. My też zbieramy magnesy, ale u Ciebie jakoś tak... ładniej wyglądają :)
    Może miejsca ciekawsze, czy co... ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam magnesy! Też uzbierała mi się spora ich kolekcja.
    Wcześniej były starannie ułożone jak u Ciebie, teraz mój Skrzat wykorzystuje je do zabaw lub prezentacji swoich prac na lodówce.
    Więc to nie tylko ładna, ale i przydatna rzecz ;)
    A teraz przez Twoje apetyczne zdjęcie na granicy foodpornu, muszę iść zajrzeć do lodówki ;)
    Ściskam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń